WYWIAD Z HENRYKIEM SIENKIEWICZEM

Klasę IV b odwiedził Henryk Sienkiewicz. Ucieszyliśmy się bardzo
i od razu przeprowadziliśmy z nim wywiad. Poniżej jego przebieg.

DZIENNIKARKA:

Dzień dobry! Dzisiaj rozmawiam z Henrykiem Sienkiewiczem, dziennikarzem, podróżnikiem, korespondentem, działaczem społecznym, orędownikiem sprawy polskiej na arenie międzynarodowej, laureatem literackiej Nagrody Nobla, najbardziej znanym polskim pisarzem na świecie. Dzień dobry, panu.

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Dzień dobry, pani. Dzień dobry, państwu.

 

DZIENNIKARKA:

Czy to prawda, że „Quo Vadis”, pańska powieść historyczna z czasów pierwszych chrześcijan, została przetłumaczona na ponad 50 języków i opublikowana w ponad 70 krajach.

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Tak mówią. Przesłano mi egzemplarze tłumaczenia na przykład na język japoński, chiński, ormiański, fiński.

 

DZIENNIKARKA:

Naprawdę? Świetnie! A czy „Trylogia” też cieszy się taką poczytnością na świecie?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Mniejszą niż „Quo vadis”. „Trylogia” dotyczy bardziej spraw polskich, polskiej historii, trudno ją zrozumieć w pełni bez znajomości naszej, polskiej mentalności i kultury. Powieść „Quo vadis” jest bardziej uniwersalna.

 

DZIENNIKARKA:

Na pewno pańska twórczość jest fascynująca, ale chciałabym skupić się na najnowszej pańskiej książce, wydanej niedawno (1911 r.), przeznaczonej dla młodych czytelników, która stała się młodzieżowym bestsellerem (przetłumaczono ją już na ponad 20 języków). Dlaczego tym razem zwrócił się pan do młodzieży?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

O książce dla młodych ludzi myślałem już dawniej. Chciałem stworzyć powieść przygodową, której bohaterami będą dzieci. Ongiś (czyli 20 lat temu) podróżowałem po Afryce i już wtedy wiedziałem, że stanie się ona miejscem akcji któregoś z moich utworów. Urzekły mnie bowiem egzotyczne krajobrazy afrykańskiego kontynentu. Ale bezpośrednią inspiracją było coś innego.

 

DZIENNIKARKA:

Czyżby historia polskiego inżyniera, pracującego przy budowie Kanału Sueskiego, któremu handlarze niewolników uprowadzili syna?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Owszem. Znałem dramat inż. Mieczysława Geniusza, którego syn nigdy się nie odnalazł. Pragnąłem zmienić tę sytuację, stąd pomysł ucieczki moich bohaterów z niewoli i samotnej wędrówki przez dżunglę i pustynię.

A wie, pani, że istnieje prawdziwy Staś Tarkowski? Poznałem go w Rudawie, codziennie rano przynosił mi mleko i świeże bułki. Był bardzo uczynny, rezolutny, sprytny. Przyrzekłem, że uczynię go sławnym. Przesłałem mu pierwszy egzemplarz książki.

 

DZIENNIKARKA:

A czy Nel Rawlison też istnieje naprawdę?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Tak, ale inaczej się nazywa – Wanda Ulanowska. Wandzia to córka mojego przyjaciela. Wiele powiedzeń Nel zaczerpnąłem z języka tej uroczej dziewczynki.

 

DZIENNIKARKA:

Sądziłam, że wzorował się pan na własnych dzieciach, synu i córce.

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Oczywiście, że tak, choć są już dorośli. Wzorowałem postacie Stasia i Nel na wielu znanych mi dzieciach. Chciałem ukazać ich najlepsze cechy: dziecięcą wrażliwość, bezinteresowność, bezkompromisowość.

 

DZIENNIKARKA:

Czy trudno pisać powieści dla dzieci i młodzieży?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Jak zapewne pani wie, rozpocząłem pisanie od utworów przeznaczonych dla dorosłych. Dopiero na starość zdobyłem się na stworzenie czegoś dla najbardziej wymagających czytelników.

 

DZIENNIKARKA:

Dzieci są najbardziej wymagającymi czytelnikami?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Zgadza się.

 

DZIENNIKARKA:

O czym pan marzy? Co chciałby pan jeszcze napisać?

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Mam wiele pomysłów. Nie wiem, czy zdążę je zrealizować. Marzę jednak, by doczekać wolnej Polski. Chciałbym, by wróciła na mapy Europy, byśmy żyli w wolnym kraju. Czuję, że zbliża się nasze wyzwolenie.

 

DZIENNIKARKA:

Życzę panu i sobie, i wszystkim rodakom, by spełniły się te marzenia jak najszybciej.

Dziękuję panu za wywiad.

 

HENRYK SIENKIEWICZ:

Ja również.

  

W rolę Henryka Sienkiewicza wcieliła się Dominika.

W rolę dziennikarki – Zuzia.

Autorką tekstu wywiadu jest pani Małgorzata Żmijewska.