Nastolatek pod obstrzałem – o presji i jej skutkach

,,Czy już wybrałeś liceum?”, ,,zastanów się nad technikum, warto mieć fach w ręku”, ,,a jakie oceny trzeba mieć, żeby się do tej szkoły dostać?”, ,,tyle osób w roczniku, może ci się nie udać, lepiej wybierz jakąś inną szkołę” – słyszą czternasto i piętnastolatkowie na każdym kroku. ,,Dobre liceum” może stać się nie okazją do zdobycia solidnych podstaw edukacyjnych, ale batem, popędzającym nastolatka do nauki, wyciągania ocen na lepsze, szukania okazji, by zdobyć przynajmniej kilka punktów więcej. A co za tym idzie – źródłem stresu, napięcia, niechęci, niepewności, złości.

Kim jestem? Co chcę robić?

Okres nastoletni to czas intensywnego kształtowania własnej tożsamości. Szukania odpowiedzi na trudne pytania, często dla dorosłych brzmiące wzniośle i pompatycznie. Jaki jestem, jaki chcę być, jak mnie widzą inni, czy jestem atrakcyjny, czy mam w sobie coś wyjątkowego, czy coś osiągnę, jaka jest moja orientacja seksualna, w co wierzę – pytajniki mnożą się bez końca. Dla piętnastolatka myślenie o sobie jest tak zmienne, że trudno cokolwiek budować na jego podstawie. Poczucie własnej wartości, własnej skuteczności, wiara w umiejętności są na etapie dorastania kruche, zależne od zewnętrznej oceny. Krytyka innych w tym okresie przyjmowana jest z ogromną mocą, a reakcją na nią intensywniejsza, niż kiedykolwiek. Szaleństwem wydawałoby się w tak dynamicznym okresie decydować o tym, co będzie się robiło w życiu i planować dalszą edukację. A jednak – to nieuniknione.

Wspierając jeża

Wielu rodziców opisuje swoje nastoletnie dziecko tak, jakby nieustannie było najeżone, gotowe do słownej walki, drażliwe. Pojawiają się komentarze ,,żyje z dnia na dzień”, ,,nic nie planuje”, ,,traktuje dom, jak hotel”, ,,na niczym mu nie zależy”. Tego typu obserwacje potwierdzają jedno – dziecko jest w okresie adaptacji do nowych warunków, które niesie ze sobą dorastanie. Żyjemy z dnia na dzień wtedy, gdy wiele wokół nas lub w nas samych się zmienia – to naturalny mechanizm pojawiający się w sytuacjach destabilizacji. Jednak w tym czasie trudności w komunikacji z dzieckiem często stają się pretekstem do wzmożenia kontroli – pilnowania ocen, zachęcania do poprawiania tych, z których rodzic jest niezadowolony, nakładania przeróżnych konsekwencji. Znikają z pokoju telefon, tablet, komputer. Dziecko powinno się skupić na nauce, żeby mogło dostać się do ,,dobrej szkoły”, która będzie trampoliną na ,,dobre studia”. Mimo dobrych intencji rodziców – próbujących uchronić młodego człowieka przed poczuciem porażki, czy trudem znalezienia pracy – wcale nie poprawia się funkcjonowanie ich dziecka. Konflikt międzypokoleniowy tylko się pogłębia.

Presja nie jest zachętą

Dorośli stosują nacisk zazwyczaj wtedy, gdy nie rozumieją zachowania swoich dzieci. Chcąc zmobilizować nastolatka do nauki, naciskają i kontrolują go. Podkreślają długofalowe skutki dzisiejszych zaniedbań – ,,jeśli chcesz się dostać do mat-fizu, musisz koniecznie poprawić matematykę, z takimi ocenami nie ma szans”. Już w szóstej, siódmej klasie zaczynają się rozmowy o szkole średniej. ,,Przecież to tylko dwa lata, już teraz trzeba wybrać najważniejsze przedmioty. Dla czternastolatka dwa lata to 1/7 jego życia. Przeraźliwie długi odcinek czasu, jawiący się jako pasmo nieprzewidywalnych zupełnie zdarzeń, ciągłych zwrotów akcji. Presja dorosłych nie wzmacnia wewnętrznej motywacji dziecka – pomaga się jedynie rozwinąć lękom, poczuciu niepewności, niskiej wiary we własną skuteczność i sprawczość. Gdy naciskamy na kogoś, dajemy mu silne odczucie, że jest w naszych oczach nieporadny, niezdolny do samodzielnego podejmowania decyzji we własnym tempie. Presja bardzo mocno konfrontuje dziecko z jego deficytami – wytykając, co dziecko robi źle i mówiąc, jak ma zrobić to lepiej, pogłębiamy to, co w dorastaniu jest bardzo trudne – poczucie, że jest się zależnym i słabym.

W gabinecie psychologa pojawia się coraz więcej nastolatków, którzy zgłaszają nagłe, niezrozumiałe dla nich ataki paniki, obniżony nastrój, myśli rezygnacyjne, czy nawet samobójcze. Częstym tematem rozmów z psychologiem jest poczucie pustki, osamotnienia, braku zrozumienia, negatywny obraz samego siebie. Zaopiekowanie się emocjami dziecka na tym etapie życia może być zdecydowanie ważniejsze, niż jego wyniki w nauce. Zwłaszcza, że zdrowie psychiczne i wsparcie emocjonalne w oczywisty sposób przekładają się na sukcesy edukacyjne.

Dorosły towarzysz nastoletnich dylematów

Na tym etapie życia pojawia się tak wiele wątpliwości, że planowanie przyszłości jest właściwie mało możliwe. Co nie znaczy, że nie pojawiają się wyobrażenia i fantazje na temat własnej dorosłości. I być może tu jest klucz do pozytywnego i konstruktywnego wsparcia nastolatka – nie poprzez presję, ale poprzez towarzyszenie w poszukiwaniach. Częstym zachowaniem dorosłego jest szybkie urealnianie marzeń kilkunastolatka. ,,Myślałem o byciu kucharzem” szybko się zderza z ,,przecież ty ledwo jajecznicę umiesz zrobić”, ,,może bym poszedł do szkoły morskiej” – ,,ty, z taką słabą orientacją w terenie”. A jednocześnie chcemy, by młody człowiek rozmawiał z nami o jego planach, marzeniach. Niestety nie tędy droga. Często zapominamy, jak ważna okresie dorastania jest grupa rówieśnicza i piętnujemy dziecko za to, że podejmuje decyzje takie, jak jego przyjaciele – na pierwszy plan wyłaniając chęć bycia w grupie, nie realizację własnych chęci. Nie ma sensu karać nastolatka za jego rozwojową potrzebę – bycia jak najbliżej z równolatkami, życia życiem grupy.

Zmiana jedyną stałością

Znany tekst ,,i tak ci się zmieni jeszcze milion razy” lepiej mieć w głowie, niż na języku. Bo rzeczywiście – marzenia są zmienne, zależne od chwili. Ale dają poczucie, że wiele jest możliwe. Dobrze by było po prostu zapytać, co w tym zawodzie pociąga nastolatka, jak spróbować, czy to mu rzeczywiście odpowiada. Wiara dorosłych w dzieci daje solidne podstawy do wiary w siebie. Podkreślanie umiejętności dziecka, jego zasobów, np. niezależności, elastyczności, komunikatywności, samodzielności sprawia, że chęć rozwijania się rośnie.

Jak rozmawiać, by nie oceniać

Poczucie bycia ocenianym przez innych skutecznie zamyka możliwość dialogu. Dorośli czasem potrafią sobie poradzić z oceną innych – obśmiać raniący komentarz, zbudować do niego dystans, zracjonalizować go, obronić się. Nastolatki bywają w sytuacji oceny zupełnie bezbronne. Dlatego warto unikać nawet niewinnych komentarzy, które jakoś by mogły być odebrane przez siódmoklasistę w kategoriach krytyki. ,,Co to za oceny” , ,,chyba zleciałeś ze średniej, nie idzie ci nauka”, ,,zamiast ciągle siedzieć w telefonie, byś się pouczył, leniuchu” etc. – wszystkie podobne do tych komentarze nie pomogą zbudować relacji zaufania i bezpieczeństwa. Lepiej ciepło i sympatycznie nazwać to, co się widzi i zobaczyć, czy dziecko podejmie rozmowę:

  • Wydaje mi się, że czymś się martwisz. Dużo siedzisz ostatnio sam.
  • Jakoś chyba trudniej ci idzie nauka? Czujesz się zbyt zmęczony? A może coś się dzieje stresującego?

Jeśli nie zobaczymy od razu chęci do rozmowy, to nie znaczy, że komunikat nie był ważny. Czasem potrzeba czasu, by w dorastającym umyśle pojawiła się myśl, że dorosły coś zauważa i w zasadzie oferuje pomoc. Już samo bycie widzianym daje wsparcie – nawet jeśli nie skorzystamy z niego aktywnie i bezpośrednio.

Twój wybór jest ważny

Zarówno nauczyciele, jak i rodzice chcieliby, żeby dzieci podejmowały dobre decyzje – uczyły się konsekwencji swoich wyborów, potrafiły rozważyć zyski i straty, które niesie każda z opcji. By szukały sposobów na to, by ich cele były realne i by miały wszystko, co potrzebne, by je spełnić. Niestety na poziomie chęci często się kończy – dorośli najchętniej wybierają za dzieci. Mając silne przekonanie, że wiedzą lepiej i znają dziecko, albo sami narzucają wybór, albo tak kierują dzieckiem, by wybrało ,,słusznie”. Robią to zazwyczaj z troski i lęku o dziecko, co jednak nie do końca jest usprawiedliwieniem. Piętnastolatek wybierający szkołę średnią ma pierwszą możliwość wyboru swojej drogi. Pierwszą możliwość popełnienia ważnego błędu i nauki, jakie są jego konsekwencje. Jeśli mają całe życie dokonywać różnych wyborów, to kiedy mają właściwie zacząć się tego uczyć? Może to jednak dobry moment?

Każdy wybór jest dobry, bo jest twój

Rozmawiając z nastolatkiem o tym, że może wybrać różne opcje, a każda przyniesie zarówno jakieś korzyści (np. będą w tej szkole znajomi, jest blisko, profile klas są ciekawe), jak i jakieś straty (np. dalekie dojazdy, ograniczenie w programie nauczania, dłuższy czas edukacji etc.), pomagamy znormalizować stresującą sytuację. Warto spróbować pokazać, że to naturalna kolei rzeczy i że wybór liceum nie determinuje całej przyszłości – cokolwiek dziecko nie wybierze, da sobie radę i na pewno coś dobrego wyniesie z tego doświadczenia. A przecież zawsze można spróbować zmienić klasę, szkołę, jeśli wybór okaże się nietrafiony. Nastolatki są w stanie już dość realnie ocenić to, czy muszą poprawić oceny, czy nie – na tym nie warto się skupiać, wprowadzając tym samym stres i poczucie presji.

Zmieniasz się, więc i zmieniasz plany

Kilkunastolatkom brakuje psychoedukacji na temat ich funkcjonowania psychofizycznego – często nie rozumieją przemian, jakie się w nich dokonują, reagują na nie lękiem, stresem. Być może wspierające okaże się nazwanie, że czas dorastania jest pełen zmian i że nie ma nic złego w zmianie planów, zainteresowań, marzeń. Trudno zachować stałość przekonań i wartości, gdy się jest w ciągłym, intensywnym procesie dojrzewania. Warto o tym pamiętać i rozmawiać.

Źródło:
https://epedagogika.pl/top-tematy/nastolatek-pod-obstrzalem-o-presji-i-jej-skutkach-3297.html

Przeczytaj również: Bez presji, proszę... warsztat dla rodziców uczniów z klas VII–VIII